Przyznaję bez bicia - nie czytałam całego wątku. A właściwie przeczytałam "po łebkach". Jeździmy do Dębek od 7 lat, niemal co roku. Od 4 lat jeździmy z Dziećmi, od ZAWSZE z psem. W domu mamy w sumie 3 psy, w tym dwa wielkie. Hodujemy psy, są naszą pasją. Uznajemy jednak jak najbardziej prawo innych ludzi do zachowania dystansu od naszych pupili. Jesteśmy świadomi, że berneńczyk na plaży mógłby - mówiąc delikatnie - wzbudzać dyskomfort. Nasze suki zostają więc pod opieką. Niełatwo jest znaleźć zastępstwo na ten czas, ale cóż. Wiedzieliśmy, na co się porywamy.
Natomiast jamniczki zostawić się nie da... Kiedyś próbowaliśmy wyjechać bez niej na 3 dni. Po parunastu godzinach leżenia na łóżku bez jedzenia i picia, suka zaczęła gryźć własne łapy... Dostała końską dawkę leków i zasnęła, a my wracaliśmy do domu. Ona się głodzi, nie funkcjonuje, płacze... nie możemy jej zostawić. Psi hotel?... Trzebaby ją uśpić. Naprawdę. To byłoby bardziej humanitarne. Dlatego ZAWSZE uprzedzamy, że będziemy z psem i prosimy o zgodę, mimo że naprawdę to jest stara suka i jej jest nie widać. Przesypia 3/4 dnia, nie szczeka, NIGDY nie jest zostawiana sama, nie brudzi ścian, nie gryzie. Oczywiście za wszelkie ew. szkody ponosimy odpowiedzialność (choć nigdy się jeszcze nic takiego nie zdarzyło). Po swoich psach sprzątam gdziekolwiek się nie znajdę, nie tylko nad morzem, i uważam to za NORMALNE. Na plaży trzymam swojego psa na smyczy, staram się, żeby nikomu nie psuła jakości wypoczynku. Po prostu myślę o innych ludziach, nie tylko o sobie.
Myślę, że wzajemnie powinniśmy o sobie myśleć. Niedopuszczalne jest, żeby pies wbiegał do knajpki, w któej ludzie jedzą obiad, bez smyczy, bez kagańca... ot tak. Niedopuszczalne jest, żeby załatwiał się na plaży, a właściciel beztrosko szedł dalej
Nie daj Bóg, żeby kogokolwiek obszczekiwał! O pani z rottem się nie wypowiem, bo mnie zbanują
Natomiast trzeba uszanować też to, że są ludzie, dla których pies jest członkiem rodziny i bez niego wyjazd nie ma sensu. My - psiarze - musimy się jednak nauczyć zwłaszcza tego, że to OD NAS zależy, jak nas widzą i sądzą.
Dodam jeszcze, że kultura ludzka wychodzi wszędzie, nie tylko w kwestii psów. Długo nie zapomnę, jak siedzieliśmy w ulubionym miejscu na rybce, obok przy stoliku siedziało małżeństwo z na oko 3 letnim dzieckiem. Dziecko krzyknęło "siusiu", mamusia obaliła mu gatki i wysadziła... pół metra od własnego stolika
Sorry, ale psiarze się w tym momencie nie umywają
Szczęka osunęła mi się do ziemi...
Pozdrawiam i do lata