autor: kay » pt paź 07, 2011 1:17 pm
Ahahaha: nie malkontent, tylko człowiek, który chce być normalnie traktowany. Proszę m wskazać w którym miejscu przy wejściu nr 18 17 stoją toi-toie. Konkretnie. Nawet tam gdzie stoją (przy 19) nie są blisko plaży (czy mama z 3 dzieciaków ma za każdym razem zwijać wszystkich na 1 siku?)
Czy jak ty przyjeżdżasz do Warszawy, to nosisz swoje wszystkie śmieci w torebce i wyrzucasz po powrocie do domu?Może na Waszych kaszubskich wsiach to jakaś tradycja, bo w normalnie zorganizowanych miejscach odpoczynku po prostu zapewnia się kosze w ilości wystarczającej do obsługi natężenia ruchu. Nigdzie nie było napisane, żeby całodobowo zajmować się naszymi dziećmi, a jedynie żeby zapewnić miejsce, gdzie mogłyby w czasie złego sezonu się spotkać, posiedzieć wspólnie, porysować - nawet pod opieką rodziców). Zapraszam do stolicy - w większości instytucji, nawet urzędach miasta są takie kąty zabaw dla dzieci. Ale to najwyraźniej przerasta Wasze wyobrazenie o komforcie odpoczywania: wszak w miejsce świetlicy czy hallu zabaw można upchać 4 postpereelowskie tapczany, jakąś badziewną szafę i już dodatkowe 200 zł do kieszonki dziennie.
Piszesz, mamy tylko morze i lasy ... i żadna w tym wasza zasługa i praca. Wy robicie wszystko, żeby te morze usyfić badziewną architekturą, najczęściej nic w ten rejon nie wnosicie, oprócz tandeciarstwa. W Skandynawii w takich jak Wasza miejscowościach działają często małe lokalne rodzinne muzea, gdzie dzieciaki mogą zapoznać się z dawnym sposobem życia rybaków, zobaczyć jak się przygotowuje sieci do połowów, itp. zapoznać się z florą i fauną morza, a u Was nie ma nawet 1 ścieżki dydaktycznej! Nie wpadliście nawet na pomysł organizowania zwiedzania pobliskich latarnii, uruchomienia minibusów pomiędzy miejscowościami nadmorskimi (co jest standardem nawet w Tatrach). U Was - nad morzem trudno nawet o rybę z własnego połowu (oprócz Laguny oczywiście i wędzarni obok). Reszta z mrozonek. Smażalni - typowej - to już nawet nie uświadczysz. O inicjatywie, żeby zapoznać dzieci z lokalnymi bajkami i legendami (nawet, co jak rozumiem najważniejsze ODPŁATNIE) nie wspomnę, choć zorganizowanie czytania w jakiejś knajpie np o 18.00 nic nie kosztuje (może wynajęcie na godzinę osoby w oryginalnym stroju do czytania, jak się samemu nie chce) - i rodzice dodatkowo by pewnie zamówili cosik. Nie - lepiej włączyć jeb jeb jeb muzę i koniec wysiłku. U Was nawet ciężko o jakieś regionalne produkty, choćby kolorowankę o życiu dawnych Kaszubów dla dzieci. Sorry, ale nie kupuję tej manipulacji "my ludzie zachwyceni naturą"" kontra roszczeniowe "mieszczuchy", bo Was tak naprawdę gówno to morze i te lasy obchodzą (vide paskudna, absolutnie oderwana od dawnych tradycji regionu architektura, obchodzenie warunków zabudowy poprzez budowanie "niższych" stropów), a chodzi o to, żeby usprawiedliwić Waszą absolutnie niezrozumiałą niechęć do turystów. Przepraszam za ostry ton wypowiedzi, ale samo założenie wątku przez "Autochton" (a, - kę) świadczy najlepiej o tym, jak podchodzicie do nas - turystów. Co innego, gdybyście dawali w nim różne "perełeczki" (bo takie się zdarzają) ale przerzucanie odpowiedzialności na turystów za to, że nie chce się Wam usprawnić sprzątania plaży, albo, że robimy tłum, bo wytyczyliście tylko 1 drogę przez wieś, dla samochodów, pieszych, spacerujących, to już sorry. Możecie mi nie wierzyć, ale naprawdę, za bardzo sobie pochlebiacie tą wyjątkowością Waszej wsi - ot, taka sama jak na całym polskim wybrzeżu, sosenki, piasek, domy landary umalowane kolorami majtkowymi, parę knajp z piwem, tłok, spaliny, osy w spożywczakach. Moja rodzina jeździła tam jeszcze w latach 80 tych, ja po dwóch sezonach z własną rodziną mam serdecznie dosyć, więc będziecie mieli jednego malkontenta mniej.