Bywam w Dębach od kilku już lat. Rodzina ma tu działkę, więc grzechem byłoby nieskorzystać z takich możliwości

Ale muszę powiedzieć szczerze, że mam baaardzo mieszane uczucia co do Dębek. "Stare Dębki" znam z opowieści rodziny i znajomych i niestety nie doświadczyłem ich osobiście. Ale jestem przekonany że ten dawny klimat musiał być extra. W chwili obecnej natomiast Dębki utknęły w dziwnym zaułku. Z jednej strony próbuje się zachować dawny, na swój sposób dziki i niepowtarzalny klimat Dębek, z drugiej zaś zalew turystów wymusza zmiany i urbanizację tego miejsca, czego póki co nie widać. Efekt jest niestety porażający. Dębki w obecnej formie i z obecną infrastrukturą nie są w stanie przyjąć takiej ilości ludzi. Ale właściciele pensjonatów, pól namiotowych i budek gastronomicznych zdają się tym nie przejmować, a wręcz zacierają ręce z nadzwyczaj szybkiego zysku. W kilku punktach postaram się wymienić to, co w Dębkach irytuje mnie najbardziej:
1. drogi i komunikacja
To chyba największa bolączka Dębek. W sezonie mamy tu misz-masz ciągnących się w nieskończoność samochodów, rozkojarzonych pieszych i rowerzystów. Jakby tego było mało, od kilku lat pojawiły się do tego gokarty, co już przechyliło czarę goryczy. Efekty są jakie są - bezpieczne i w miarę sprawne poruszanie się po głównej ulicy graniczy z cudem. Wynika z tego kolejna sprawa - wyobraźmy sobie jakiś większy pożar i ewakuację czy choćby dojazd służb gaśniczo-ratunkowych na miejsce pożaru. Istny horror i rzeź...
2. śmieci...
To druga bolączka Dębek. I świadczy ona o tym, że władze gminne oraz gospodarze punktów noclegowo-gastronomicznych nastawieni są na szybki i łatwy zysk. Typowy obraz to budka z goframi czy zapiekankami i walające się dookoła śmieci. Czy wyobraźnia właścicieli nie sięga już do potrzeby zapewniania choćby podstawowych zasad higieny? Na skutki długo nie trzeba czekać - cała moja rodzina oraz mnóstwo znajomych zapadło na dolegliwości żołądkowe charakteryzujące się rozwolnieniem i wymiotami. Czyż nie jest to efekt wszechpanującego syfu i brudu? Pewnego ciepłego wieczora wybraliśmy się z całą rodzinką na przechadzkę ul. Spacerową. Można było wreszcie spokojnie się przejść, bez samochodów, tłumów i gokartów. Daleko jednak nie zaszliśmy - cofnął nas niesamowity fetor wydobywający się z gór śmieci obecnych dosłownie wszędzie. Ludzie, mamy XXI wiek! Tyle gadania o normach UE, o zasadach higieny, a tymczasem w miejscu, o zgrozo wypoczynku, odchodzą takie cyrki! Jeśli już doszło do tego, że przez Dębki przewija się tyle ludu w sezonie, nalezałoby o tych ludziach pomyśleć. Zostawiają tu na prawdę grube pieniądze, a wzamian oferuje się im taki cyrk!
3. Zakłócony spokój nocny
Kiedy już ustaje ruch i zgiełk na głównej ulicy i człowiek chciałby wreszcie odpocząć w leśnej ciszy, zaczynają się wieczorno-nocne eskapady napranej młodzieży, tudzież popisy DJ-ów z the beach czy coolera. O ile do rytmicznej muzy dobiegającej od strony plaży idzie się jakoś przyzwyczaić, o tyle radosne pokrzykiwania naćpanej tudzież narąbanej młodzieży obudzą nawet umarłego. A spróbuj takiemu zwrócić uwagę...
Jeszcze wracając do muzyki w the beach - nie wiem jak jest teraz, czyli na przełomie lipca i sierpnia. Może jest więcej "roztańczonych", ale na początku sezonu młodzieży było mało, gro wczasowiczów stanowiły rodziny z małymi dziećmi. Wybraliśmy się kiedyś do the beach na piwo i pogadać ze znajomymi. Przy stolikach siedziało trochę ludzi, wszyscy zajęci byli rozmową. W tle wił się energiczny DJ, który co kilka minut podkręcał muzę, aż jej głośność doszła do poziomu uniemożliwiającego normalną rozmowę. Jakoś nikt nie poderwał się do tanecznej zabawy, tylko do.... wyjścia. W ciągu kilku minut przy stolikach zrobiło się pusto... To dla mnie klasyczny przykład wylania dziecka z kąpielą - jednak nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu
4. Infrastruktura wokółplażowa
No, i to kolejny kamyczek do ogródka. Śmierdzące Toi-toie są na tyle oddalone od plaży, że większość ludzi idzie załatwiać swoje potrzeby na wydmy. Dzięki temu smród jest nieziemski. Zaraz pewnie odezwą się głosy, że to bliżej natury i że jak ktoś ma wymagania klasy "S", to niech się tu lepiej nie pojawia. Przepraszam, ale chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się upajał zapachem uryny i kału, rozkładających się w promieniach słońca. Przepraszam za dosadność, ale sprawę trzeba nazwać po imieniu. Kilka lat temu Dębki skanalizowano - do dzisiaj zastanawiam się, kto tak świetnie to wymyślił, że nie doprowadzono kanalizacji bliżej plaży. W innych miejscowościach są choćby prymitywne toalety, ale są. Są też prysznice itd. Tymczasem w Dębkach nie ma nic. Nawet przy plażowych ogródkach piwnych, gdzie ponoć wydanie pozwolenia na działalność powinno się uzależniać od czynnej toalety - sisusiać trzeba na wydmach, albo w oddalonych o 100 metrów, cuchnących toi-toiach.
I teraz wnioski: włodarze gminy i ludzie mający jakiś wpływ na to co się w Dębkach dzieje, muszą się na coś zdecydować. Pierwsza możliwość to powrót do starej formy wioski i rezygnacja z ogromu wczasowiczów. Wtedy obecnie istniejąca infrastruktura okaże się wystarczająca - po drodze będzie dało się normalnie przejść, śmieci nie będzie bo nie będzie miał ich kto produkować, a plaże obejdą się bez kanalizacji. Druga możliwość to niestety znaczna rozbudowa Dębek, co w prkatyce oznaczałoby rezygnację z ich dotychczasowego charakteru i stworzenie kolejnego molocha na wzór Karwi czy Jastrżebiej Góry. Co będzie lepsze - nie mnie to rozstrzygać. Trzeba jednak być konsekwentnym - skoro wpuszcza się tutaj tysiące wczasowiczów i doi się od nich grube pieniądze, to trzeba zapewnić im znośne warunki do wypoczynku.